Rozwój dziedziny fotografii kulinarnej i stylizacji żywności zaowocował nasileniem użycia dość zaskakującego pojęcia – food porn, choć termin ten pojawił się w literaturze już w latach 80 XX wieku, w powieści Rosalind Coward. O co chodzi? Szczęśliwie chodzi o zdjęcia z udziałem tylko i wyłącznie produktów spożywczych, bez udziału ludzi :-).
Czym jest food porn?
Cechą podstawową fotografii uznawanych za food porn jest ich estetyka, wpływająca na apetyt. Okazuje się, że efekt jaki wywołują te fotki ma przełożenie na konkretne reakcje fizjologiczne organizmu. Dochodzi bowiem do podniesienia poziomu tzw. hormonu głodu, greliny wydzielanej przez żołądek. Skutkuje to tym, że patrząc na brownie dość szybko możemy zechcieć je upiec lub kupić, a następnie zjeść. Jak bowiem donosi „The Journal of Neurosience” apetyczne zdjęcia czekolady działają na nas silniej nawet niż patrzenie na nią. Ponad to psychologowie tłumaczą, iż patrząc na jedzenie nasz mózg stara się wypełnić brakujące informacje o tym jak mogłoby ono smakować.
Zobacz dział Przepisy – pyszne i zdrowe!
Old school przepiśnik
Zastanówcie się…jeszcze kilka lat temu przepisy odręcznie napisane gromadziliśmy w zeszytach. Teraz szukając pomysłu na obiad siadamy do Internetu, gdzie czeka na nas „morze” pomysłów opatrzonych pięknymi zdjęciami. Czy wiecie, że w serwisie pineterest.com fotografie żywności cieszą się o połowę większym zainteresowaniem niż fotki modowe?
Co zrobić, aby food porn działało na korzyść figury i zdrowia? Poszukiwania inspiracji najlepiej jest rozpoczynać w miejscach, gdzie jest znacznie większe prawdopodobieństwo natrafienia na zdrowe przepisy, które następnie możemy przełożyć na działanie w kuchni. Gdzie ich szukać? Jak to gdzie – na barbaradabrowska.pl!
Zostaw komentarz